Parkowanie na ścieżce rowerowej, na chodniku, na ulicy - to dopiero początek. Warszawiacy są w stanie stanąć dosłownie wszędzie - nawet pod samą wiatą przystankową czy na pasach.
Zdaje się, że z roku na rok jest coraz gorzej, zwłaszcza w centrum - samochodów nie ubywa, a strach przed mandatem czy wstyd przed innymi nie stanowią wystarczająco silnej motywacji do zmiany zachowania. Gdzieś stanąć w końcu trzeba.
Poszliśmy w miasto, aby zapytać warszawiaków, co sądzą o warszawskich "świętych krowach" (cytując nazwę fan page'a, na którym lądują zdjęcia źle zaparkowanych samochodów).
Warszawscy kierowcy parkują w absurdalnych miejscach. Często uprzykrzając tym samym życie zwykłym mieszkańcom. Fantazja kierowców bywa dosłownie ułańska.
Piotr Imiołek
Pasy dla pieszych, chodniki, ścieżki rowerowe, a nawet wiaty przystankowe. To właśnie tu, niemal codziennie, można natknąć się na zaparkowane auta.
Zdjęcie główne: wiata przystankowa przy Al. Ujazdowskich.
Widać to praktycznie we wszystkich dzielnicach miasta. W Śródmieściu aż roi się od aut zaparkowanych na chodnikach, obok przejść dla pieszych czy wręcz na ścieżkach rowerowych. Wystarczy krótki spacer, żeby się przekonać, że mało kto w Warszawie parkuje w sposób poprawny i legalny.
- Jeżdżę Świętokrzyską rowerem i tam auta zaparkowane na ścieżce rowerowej to norma - mówi Maciek, student Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: Mnie to już szczerze nie dziwi taki stan rzeczy. Mentalnie jesteśmy Januszami Europy pod każdym względem. W kwestii kultury przede wszystkim.
- To lenie panie! - wykrzykuje mężczyzna w średnim wieku, którego spotykam na ulicy Kruczej. Obaj przyglądamy się samochodowi, który został, mimo wolnego miejsca parkingowego, pozostawiony dosłownie na ulicy. - Po co kręcić kółkiem, jak można na chama stanąć na środku, włączyć awaryjne i pójść w pi*du?! Niech się martwią ci, co durnia ominąć na ulicy muszą.
Nonszalanckie parkowanie aut doczekało się nawet swojego facebookowego fanklubu. Na Stronie "Święte Krowy Warszawskie" mieszkańcy stolicy publikują zdjęcia źle zaparkowanych samochodów. Niektóre fotografie stały się internetowymi hitami w całej Polsce.
Grupa posiada prawie 6 tysięcy członków i powstała kilka lat temu. Według twórców ideą jest nie tylko dokumentowanie przykładów złego parkowania na zdjęciach, ale i walka o wspólną przestrzeń. - Wrzucajcie swoje zdjęcia i filmy, ale piszcie też, co i jak konkretnie udało Wam się osiągnąć w kwestii odebrania naszej wspólnej przestrzeni przez wygodnych kierowców samochodów - można przeczytać na stronie o "Świętych Krowach".
Choć nie ma wytłumaczenia dla tego typu praktyk, to spotkani przez nas kierowcy najczęściej bronili się tym, iż w Warszawie brakuje miejsc parkingowych.
- Miały być podziemne parkingi, tyle razy władza obiecywała, i co? - pyta pan Wojtek, który zaparkował przy ulicy Moniuszki. I wyjaśnia: Miasto tylko kłody pod nogi rzuca, teraz jeszcze chce podwyższyć cenę za parkowanie. A ja się pytam. Za co mam płacić? Za ten bajzel rozjechany?
Na zdjęciu: ulica Moniuszki.
Na zdj: Samochód Poczty Polskiej zaparkował na środku jezdni. Powiśle, okolice Wybrzeża Gdańskiego.
W okolicach ulicy Szpitalnej kierowcy mają do dyspozycji kilka parkingów. Mimo to brakuje miejsc, a zaparkować samochód gdzieś trzeba.
Efekt? W samym sercu Warszawy wyrastają dzikie parkingi, zastawione są chodniki i boczne uliczki. Kierowcy parkują także wzdłuż ulic, co tylko pogarsza sytuację na drogach, a w godzinach szczytu tworzą się nie tylko korki, ale i dochodzi do niebezpiecznych sytuacji.
Na zdjęciu: ulica Bracka, okolice Szpitalnej.
- Parkuję zawsze w dozwolonych miejscach, ale nie dziwię się, że ludzie na pałę stają, gdzie się da - mówi pan Mariusz, pracownik biura rachunkowego w Śródmieściu. I tłumaczy: Codziennie przez okna obserwuję to, co dzieje się na ulicach. W większości to auta należące do ludzi, którzy przyjechali do centrum w celach zawodowych lub na biznesowy lunch. Szybko załatwiają sprawy i odjeżdżają.
Na zdjęciu: ścisłe centrum Warszawy. Autor zdjęcia zgłosił zdarzenie. W opisie zdjęcia czytamy:
"Ten samochód stoi w tym miejscu od 6 tygodni (!). Centrum stolicy, wejście do pijalini czekolady Wedla (róg ulic Szpitalnej i Górskiego) - raczej miejsce reprezentacyjne. Nikomu najwyraźniej nie przeszkadza.
Samochód zaparkował na chodniku za słupkami a potem... dołożono kolejne słupki, więc obecnie pojazd jest w potrzasku. Ciekawe, ile tam postoi i jak Straż Miejska zamierza stamtąd ten pojazd zabrać". Nie wiadomo, co się stało z samochodem.
Pan Mariusz rozumie, że gdy człowiek śpieszy się na spotkanie, to pozostawia auto dosłownie wszędzie. - Ja nikogo nie bronię, ale jak patrzę na ten bałagan w mieście, to czego ja mam od ludzi wymagać. Jaki pan, taki kram - podsumowuje.
Na zdjęciu: lokalizacja nieznana, kierowca zignorował napis "Nie parkować".
Problem nie dotyczy oczywiście wyłącznie centrum miasta. - Panie, no zobacz pan, jak ta kobita zaparkowała - pani Maria z Żoliborza wskazuje palcem na auto zaparkowane przy Bieniewickiej. I wyjaśnia: Tak jest codziennie. Parkują w miejscu, gdzie się przechodzi na drugą stronę ulicy. Przecież to na chłopski rozum widać, że tu nie powinno się parkować, już nie wspominając o znakach drogowych.
Na zdjęciu: Żoliborz, ulica Bieniewicka.
Najbardziej skarżą się starsi warszawiacy. - Ja to bym tym tłuczkiem walnął w głowę tego, kto parkuje jak oszołom, bo auto niczemu winne - mówi jeden z dwóch seniorów napotkanych na Żoliborzu.
Drugi dodaje: Oj tak. Problem jest. Nie wiem tylko, kto gorszy. Chłopy czy babki. I wyjaśnia: Bo chłop, jakby mógł, to by po ludziach jeździł, aby tylko zaparkować brykę. Wie pan, tacy "fifa rafa" są. Kobitki za to mniej agresywne, ale jak już zaparkują, to np. na pasach dla pieszych. i tak źle, i tak niedobrze.
Na zdjęciu: centrum Warszawy, okolice Krakowskiego Przedmieścia.
Na zdjęciu: ulica Moniuszki. Jak przejść? Nie wiadomo.
Tomasz Golonko
Samochód zaparkowany pod Prokuraturą Okręgową w Warszawie.
Zdjęcie zrobione na parkingu Centrum Handlowego Land. Kierowca zaparkował na dwóch miejscach parkingowych, a ponadto nie posiadał za szybą karty uprawniającej do parkowania w miejscu przeznaczonym dla osób niepełnosprawnych.
Na koniec coś zabawnego - można też zaparkować i nikomu nie wadzić. Nie jest to na pewno (do końca) legalne.