"Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość". Oni pili nielegalny napój. Zdradzają, czego doświadczyli

Są tacy, którzy twierdzą, że dzięki Ayahuasce naprawili swoje życie. Dla innych jedna noc była jak kilkuletnia terapia. Jeszcze inni uważają, że joga i medytacja dają znacznie więcej. Strażnicy świętej medycyny - szamani - jak mantrę powtarzają, aby nie traktować Ayi jako środka dającego odlot i wizje. - Trzeba być gotowym na jej przyjęcie - mówią. Jak wyglądają ceremonie z Ayą? Gdzie się odbywają? Czy ta nielegalna wciąż w Polsce "medycyna duszy" to lek na bolączki współczesnego świata?
Ayahuasca Ayahuasca Przygotowała Marta Kondrusik

"Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość". Oni pili nielegalny napój. Zdradzają, czego doświadczyli

Są tacy, którzy twierdzą, że dzięki Ayahuasce naprawili swoje życie. Dla innych jedna noc była jak kilkuletnia terapia. Jeszcze inni uważają, że joga i medytacja dają znacznie więcej. Strażnicy świętej medycyny - szamani - jak mantrę powtarzają, aby nie traktować Ayi jako środka dającego odlot i wizje. - Trzeba być gotowym na jej przyjęcie - mówią. Jak wyglądają ceremonie z Ayą? Gdzie się odbywają? Czy ta nielegalna wciąż w Polsce "medycyna duszy" to lek na bolączki współczesnego świata?

W domu z ogrodem pod Warszawą

Ayahuascę piją nie tylko ci, dla których sfera duchowa jest bardzo ważna, są (mówiąc stereotypowo) weganami, joginami czy poświęcają się przede wszystkim rozwojowi osobistemu. Sięgają po nią różne osoby - informatycy, prawnicy, księgowi, ludzie, którzy po prostu się pogubili i postanowili spróbować poprzez rytualną substancję zwaną Ayahuasca odnaleźć siebie. Ayahuascę przyjmują również osoby uzależnione od różnych używek, chore na raka, cukrzycę, boreliozę czy te z porażeniem mózgowym. Liczą na to, że napój ich uleczy.

Ayahuasca to wywar z pnącza banisteriopsis caapi i rośliny psychotria viridis, które rosną w amazońskiej dżungli. Ayahuasca zawiera DMT (które wytwarza również mózg w chwilach najgłębszego snu), oraz inhibitory MAO (grupa związków stosowanych w leczeniu depresji). Podobno smakuje jak gorzka kawa z domieszką soku z cytryny. Inni czują w niej odrobinę słodyczy.

Wielu twierdzi, że jedyną drogą, jaką Ayahuasca dociera do Polski i Warszawy, to ta bezpośrednio przez szamana z Ameryki Północnej. Okazuje się jednak, że składniki do Ayahuaski, a nawet już gotowy wywar, można zamówić przez internet. Ayę można też przyjmować w formie pigułki. Jej zwolennicy zniechęcają jednak do prób ściągania Ayina własną rękę. I to wcale nie dlatego, że jest w Polsce nielegalna.

O Ayahuasce nie mówi się otwarcie. Wręcz odradza się wspominanie o niej, a zwłaszcza o ceremoniach przeprowadzanych w Polsce. - Jaki to ma sens? - powtarzał mi jeden z polskich szamanów. - Nie da się opisać tego, co daje Ayahuasca. Ayahuasca nie potrzebuje promocji, wręcz przeciwnie, ona uczy wyłącznie pokory - mówił.

Mimo to udało mi się dotrzeć do osób, które podzieliły się swoimi doświadczeniami. W ceremoniach w Warszawie brał udział Kacper, który otrzymał kontakt do szamana od swojej dziewczyny, która jest przekonana, że Ayahuasca leczy. Jej - jak twierdzi - pomogła. Ceremonia odbywała się w domu z ogrodem na przedmieściach.

- W ceremonii przede wszystkim chodzi o intencje, musisz wiedzieć, po co na nią idziesz. Wcześniej trzeba oczyścić organizm - nie jeść mięsa, serów, ogólnie ciężkostrawnych rzeczy, nie pić alkoholu, nie brać używek. Jestem wegetarianinem od 2 lat, nie miałem z tym problemów. Wszystko po to, by było łatwiej przejść pierwszą ceremonię. Po Ayi ludzie często wymiotują lub mają biegunkę. Dlatego każdy ma przy sobie miskę lub wiaderko.

- Podobało mi się przesłanie szamana, który był wtedy z nami obecny. Brzmiało mniej więcej tak: jeśli myślisz że to miejsce żeby się naćpać, to źle trafiłeś. Medycyna nie jest zabawką, nie każdy to rozumie. By zrozumieć, czym jest Ayahuasca i jakiej mądrości uczy, trzeba mieć wielką pokorę i cierpliwość. To jest ścieżka pracy nad sobą i nad relacjami z otaczającym nas światem, z naturą - powtarza jak mantrę Kacper.

Ceremonia rozpoczęła się około 22. Wszystko trwało całą noc. Było, jak mówi, kilkanaście osób, bardzo różnych, z każdego świata. - Warunki były średnio komfortowe, a te są ważne, gdy przyjmuje się Ayę. Wszyscy leżeliśmy na karimatach, kocach, w śpiworach jeden koło drugiego. Wtedy nie udało mi się całkiem wejść w proces. Byłem za bardzo skoncentrowany na tym, co działo się wokół mnie. Żeby Aya zadziałała, trzeba jej na to pozwolić, zamknąć oczy i się odprężyć. Wtedy przychodzi.

Dlaczego Kacper wziął udział w ceremonii? - Jestem chyba zbyt bystry i wrażliwy, by ogarniać rzeczywistość i udawać, że wszystko gra. Rzucałem pracę za pracą, bo "rzygałem ludźmi", którzy byli nastawieni tylko na zarabianie pieniędzy, obojętnie w jaki sposób. I wtedy utknąłem w martwym punkcie. Nie wiedziałem, za co się zabrać, jak zarabiać na życie i być szczęśliwym - mówi.

Kacper Ayahuascę przyjął kilkanaście razy. - Przeanalizowałem pierwszą noc, zrozumiałem, co było nie tak. I duch Ayi do mnie przyszedł. Na kolejnych ceremoniach poznałem większość odpowiedzi na pytania, które przez całe życie mnie trapiły. Czułem się też o wiele lepiej, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.

Aya pokazała mi wszystko, co wtedy chciałem. Połączyłem się ze źródłem. Teraz mam takie podejście, że jest tak, jak być powinno. Wszystko coś znaczy, trzeba jedynie obserwować. Dziś wiem, że życie nigdy się nie skończy, że w jakiejś formie będzie trwało wiecznie. Dlatego po pierwszych ceremoniach wytatuowałem sobie słowo "endless".

Ayahuasca Ayahuasca Przygotowała Marta Kondrusik

"Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość". Oni pili nielegalny napój. Zdradzają, czego doświadczyli

W mieszkaniu w centrum stolicy

Rafał, który prowadzi biuro rachunkowe i Michał, programista, przyjmowali Ayahuascę u tej samej osoby - dwudziestokilkuletniej Polki, która w pewnym momencie swojego życia wyjechała na dwutygodniową wycieczkę do Peru. Dwa tygodnie zamieniły się w dwa miesiące, podczas których uczyła się od szamana przeprowadzania ceremonii z Ayahuascą. Dziś już ceremonii nie przeprowadza, bo wybrała inną ścieżkę duchową.

- Osoba prowadząca jest kluczowa. Spoczywa na niej ogromna odpowiedzialność. To ona prowadzi cię przez cały proces, musisz jej ufać, w to, że nie przeleje swoich problemów na ciebie. Podczas ceremonii ona też bierze aktywnie udział, tzn. pije Ayę - mówi Rafał.

Rafał pierwszy raz przyjął Ayę 5 lat temu. I u niego nie skończyło się na jednej ceremonii. - Piliśmy w mieszkaniu w centrum Warszawy, w kamienicy. Nie jest to najlepsze miejsce, ale tak wyszło. Było nas może 7, 8 osób. I to nie jakieś same uduchowione, jogini, itp. Ludzie "racjonalni", prawnicy, pracownicy korporacji. Na co dzień twardo stąpający po ziemi - mówi Rafał.

Michał: Nie szukałem Ayahuaski, ona znalazła mnie. Nie wyobrażałem sobie, żeby jechać aż do Peru, więc jak dowiedziałem się, że moja przyjaciółka z pracy organizuje ceremonię, postanowiłem wziąć w niej udział. Za ceremonię płaci się zawsze. Ja dałem chyba 200-250 zł. Piłem Ayę pięć razy.

Ceremonia trwa całą noc, prowadzący czasem wykorzystuje muzykę, wprowadza w klimat, potem może mówić różne rzeczy, żeby kierować uwagę do siebie, nie na zewnątrz, zaleca, żeby nie skupiać się za bardzo na wizjach, itd. Ja czułem, że mam wybór - mogę sobie oglądać te różne kolorowe obrazki albo zacząć pracować nad sobą. Całość trwa kilka godzin, potem idzie się spać, a nad ranem przygotowuje się razem śniadanie.

Po jednej z ceremonii, gdy wracałem do domu pamiętam, że ogarnęło mnie uczucie kontaktu z tym, co tu i teraz, z przyrodą, z naturą. Poczułem całym sobą, że tu jest właśnie moje miejsce. Spłynął na mnie taki spokój, nie czułem się już zagubiony. Ale to zazwyczaj trwa chwilę.

To, co dzieje się podczas picia Ayahuaski, trzeba wziąć w duży cudzysłów. Równie dobrze może być to zwykła iluzja. Dlatego myślę, że Ayahuasca nie jest dla osób bujających w obłokach, bo można pomylić rzeczywistość ze snem. Warstwa wizualna, przynajmniej u mnie, była bardzo bogata. Można się w niej zatracić. Zamykasz oczy i widzisz różne wzory geometryczne, które są dynamiczne, tworzą różne przestrzenie. 

Michał pił Ayę u przyjaciółki z Polski, ale i szamana Jorge, który wychowywany był przez Indian Lakota. - Było dużo więcej osób podczas ceremonii u Jorge, to było ciekawe, energia była intensywniejsza. Było bardzo dużo muzyki i śpiewów etnicznych pieśni indiańskich - ikaros. Z tego, co wiem, Jorge już do Polski nie przyjeżdża. Podobno decyzja podyktowana była względami osobistymi, ale szczegółów nie znam - mówi.

Ayahuasca Ayahuasca Przygotowała Marta Kondrusik

"Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość". Oni pili nielegalny napój. Zdradzają, czego doświadczyli

W samotności

Rafał pił Ayę kilkanaście razy, nie tylko u tej samej dziewczyny, co Michał. - Jeśli masz jakieś opory, to nie wejdziesz w proces. Musisz mieć zaufanie do Ayi, przygotować sobie pytania, jakie chcesz jej zadać. Jeśli zablokujesz do siebie dostęp na poziomie umysłu, nawet jak byś wypił dziesięć dawek, to Aya nie zadziała - mówi.

Rafał po ceremoniach postanowił sam eksperymentować z Ayą. - Piliśmy ze znajomymi, piłem też sam. Teraz czuję, że było to lekkomyślne. Dziś wiem, że nie byłem gotowy na to, co Aya może dać. Któregoś razu kupiłem wywar przez internet i wypiłem sam wieczorem na plaży. Ja i wokół mnie mnóstwo pijanych ludzi. To był bardzo zły pomysł.

Większość ci powie, że Aya nie jest uzależniająca. Moim zdaniem jest. Bycie w tym stanie może być bardzo pociągające. Łapiesz się na tym, że chcesz to znowu poczuć.

Mi nie udało się nigdy osiągnąć stanu mistycznego, nie miałem też żadnych specjalnych wizji. Dla mnie to było po prostu doświadczenie bardzo głębokiego kontaktu z samym sobą. Po kilku ceremoniach miałem jednak poczucie, że Aya chce mi pokazać za dużo, że nagle zaczynam rozumieć tak wiele, widzieć tak dużo, ale nie jestem jeszcze w stanie tego ogarnąć i przełożyć na codzienność. Trudno to wytłumaczyć. Dopiero teraz, kiedy już nie piję Ayi, ale przede wszystkim medytuję, powoli dochodzę do tego, co chciała mi powiedzieć.

Dlaczego nie wybrałem jakiejś terapii, tylko właśnie Ayę? Próbowałem różnych szkół psychologicznych, ale nie znalazłem takiej, która byłaby spójna ze mną.

Dzięki Ayi nabrałem przede wszystkim szacunku do samej substancji, mam też poczucie, że znalazłem kierunek, w którym chcę podążać. Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość, choć trochę zajęło mi, żeby przełożyć to zrozumienie na rzeczywistość. Ten proces zmiany trwa u mnie od dłuższego czasu, Aya była częścią tego procesu. Na pewno już wiem więcej, ale teraz chcę odkrywać wszystko na spokojnie. Z Ayą tak nie jest.

A co dokładnie się dzieje po wypiciu - ciężko to opisać. Pamiętasz tylko niektóre rzeczy, które i tak interpretujesz z poziomu codzienności, nie pamiętasz ich w swojej pierwotnej formie. Niektórzy doznają drgawek, intensywnie wymiotują, defekują, zmieniają miejsce, poruszają się, inni leżą, nic się z nimi nie dzieje. A co przeżywają w środku, to już tylko oni wiedzą.

Ayahuasca Ayahuasca Przygotowała Marta Kondrusik

"Zrozumiałem, czym jest miłość, bliskość". Oni pili nielegalny napój. Zdradzają, czego doświadczyli

Tam, gdzie jest to legalne - w Peru

Michał z Warszawy, który obecnie mieszka za granicą, mówi, że nigdy nie chciałby pić Ayahuaski w Polsce. Żeby jej doświadczać, zazwyczaj jedzie do Peru, gdzie Ayahuasca jest legalna (tu znajdziecie autentyczne nagranie z miejsca, w którym był na ceremonii).

- Pierwszy raz piłem w 2011 roku. Od tamtej pory brałem udział w 25 ceremoniach. Za każdym razem jest to nowe doświadczenie. Pewnych rzeczy można się nauczyć, np. jak kontrolować oddech, jak oczyścić umysł z myśli, żeby łatwiej nawiązać kontakt. Ale z rozmów z ludźmi, którzy mają za sobą setki ceremonii, Ayahuasca ma potencjał zaskoczyć każdego na każdym etapie.

W Peru urządzane są tzw. retreaty - pięciodniowe pobyty. Ja piłem dokładnie w Pisaq, koło Cusco. Ceremonia odbywa się co drugi dzień. Co miesiąc podczas pełni urządzane są również duże, stuosobowe ceremonie, w których zwykle biorą udział lokalni gringos, którzy pili już wiele razy.

Ceremonia rozpoczyna się ok. 9 wieczorem. Ludzie zbierają się w "świątyni", okrągłej chatce z jednym wielkim pomieszczeniem w środku.

Jest około 15-20 osób uczestniczących i około 5 osób prowadzących, i jedna pełniąca rolę szamana, która na początku przypomina uczestnikom o skupieniu się na oddechu. Po czym wszyscy, po kolei, podchodzą do osoby prowadzącej i piją jeden kubek Ayahuaski. Po wypiciu gasną światła. Ayahuasca zaczyna działać z reguły po ok. pół godziny.

Po godzinie od rozpoczęcia ceremonii, osoba prowadząca "otwiera okno" - każdy może wtedy podejść i napić się więcej. Podczas ceremonii przeplatają się momenty absolutnej ciszy oraz momenty, w których osoba prowadząca śpiewa pieśni przy akompaniamencie instrumentów z całego świata.

Śpiewane są mantry, ikaros, piosenki religijne, we wszystkich możliwych językach. Około 2 w nocy, osoba pełniąca rolę szamana zamyka okno - Ayahuasca nie jest już dostępna. Około 3 ceremonia się kończy ma miejsce krótkie "kazanie" - w tradycji buddyjskiej to Satsang, ale nie umoralniające, raczej przypominające o najprostszych wartościach, potrzebie kwestionowania swojego umysłu.

Michał jest przekonany, że Ayahuasca ma pozytywny wpływ na jego ciało i umysł. - Jestem programistą, przed wypiciem Ayahuaski umysł wydawał mi się po prostu siecią neuronową. Ayahuasca pomaga przeprogramować tę sieć. Przykład - jeśli w dzieciństwie ugryzł cię pies, to później każdy pies wydaje ci się groźny i zły. To oczywiście bzdura, ale ty na każdego psa reagujesz tak samo - strachem. Ayahuasca pozwala walczyć z tego typu lękami.

Ale nie tylko - również z depresją, uzależnieniem od używek, pozwala poradzić sobie ze śmiercią kogoś bliskiego. - Pamiętam tę ceremonię. Leżałem na trawie, na początku miałem silne drgawki, później przez godzinę nie bylem w stanie przestać krzyczeć. Od środka odczuwałem to jako śmierć ego i umysłu - wszedłem w stan świadomości, którego nie byłem w stanie ogarnąć logicznie, myślałem, ze będzie trwał wieczność. To była jedna z najcięższych ceremonii w moim życiu.

Po doświadczeniach z Ayahuascą, przestałem bać się śmierci. W tej chwili jest to dla mnie taki sam etap życia jak narodziny. Nie sprowadzam również całej ludzkiej egzystencji do kwestii zarabiania coraz większej ilości pieniędzy. Myślę, że stałem się bardziej empatyczny, ale cały czas zdarza mi się robić rzeczy, z których nie jestem zadowolony.

- Uważam, że decyzja o wypiciu Ayahuaski powinna wypływać z człowieka. Ayahuasca nie jest dla każdego. Doświadczenie (zwłaszcza to o silniejszym pozytywnym skutku) może być bardzo ciężkie. To trochę tak jak podróż z pierścieniem do Mordoru. Trzeba lubić dalekie podróże - podsumowuje.

Z rozmów z osobami, które przyjmowały Ayahuascę wynika, że ceny za ceremonie są różne - jedni mówili o 200 zł, inni o 400 zł, a nawet 1000 zł. Ale mówi się, że: "Ayahuasca - co łaska. Zapłata powinna iść z serca i z możliwości finansowych".

Rośliny wykorzystywane do wywaru Ayahuasca są w Polsce zaliczane do środków odurzających, silnie uzależniających z grupy I-N czyli najbardziej niebezpiecznych narkotyków (jak heroina). Ayahuasca jednak nie wywołuje uzależnienia, bo nie wpływa na tzw. układ nagrody. W dalszym ciągu nie przeprowadzono jednak dokładnych badań klinicznych dotyczących przewlekłego stosowania DMT.

Jak informują szamani, Ayahuaska nie powinna być mieszana z alkoholem, narkotykami, antydepresantami czy innymi psychotropami. Odradza się przyjmowanie Ayahuaski kobietom karmiącym i ciężarnym, osobom chorującym na schizofrenię, z problemami krążenia, zawałowcom oraz z poważnymi schorzeniami neurologicznymi.

Ayahuascę, jak powtarzają szamani, powinno się pić z osobami mającymi tylko duże doświadczenie w prowadzeniu ceremonii, do których ma się zaufanie.

Więcej o: