"W Lesie Bielańskim było jeszcze jasno". Czy warszawiaków kręci seks w miejscu publicznym?

Kiedy, jak nie latem, kochać się pod chmurką? Ale po co? Przecież "takie rzeczy" robi się w sypialni. Rozmowy z mieszkańcami Warszawy o seksie w przestrzeni miejskiej, dają do myślenia. Jednych to oburza, innych śmieszy, są i tacy, którzy po prostu lubią się kochać gdzieś "na mieście". Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie w miejscu publicznym, ale baliście się zapytać - oto wersja warszawska.
Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Marta Kondrusik

"W Lesie Bielańskim było jeszcze jasno". Czy warszawiaków kręci seks w miejscu publicznym?

Kiedy, jak nie latem, kochać się pod chmurką? Ale po co? Przecież "takie rzeczy" robi się w sypialni. Rozmowy z mieszkańcami Warszawy o seksie w przestrzeni miejskiej, dają do myślenia. Jednych to oburza, innych śmieszy, są i tacy, którzy po prostu lubią się kochać gdzieś "na mieście". Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie w miejscu publicznym, ale baliście się zapytać - oto wersja warszawska.

Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Marta Kondrusik

"W Lesie Bielańskim było jeszcze jasno". Czy warszawiaków kręci seks w miejscu publicznym?

Gdzie?

W parkach, na klatkach schodowych albo w zaparkowanych samochodach. Te miejsca jedni wybierają na seks, a inni je zgłaszają strażnikom miejskim. Wtedy patrol jedzie na miejsce. - Ostatnio zgłoszenia dotyczyły Lasu Kabackiego, Parku Skaryszewskiego, ul. Siennej, Broniewskiego i Okopowej - mówi mi Krzysztof Mich z warszawskiej straży miejskiej. - Funkcjonariusze, którzy podjęli interwencję we wskazanych miejscach nie potwierdzili występowania zgłaszanych zjawisk - brzmi oficjalny komunikat.

- Plaża to miejsce publiczne? - pyta mnie Krzysiek z Ochoty (30-latek, menadżer klubu). Potwierdzam. - No to nad morzem. To było nad ranem, ludzi dookoła nie było - wspomina. Przyznaje, że był dreszczyk emocji, bo zawsze mógł się ktoś pojawić. Później ze swoją dziewczyną kochał się jeszcze w toalecie w knajpie i na imprezach w klubach muzycznych. - Za każdym razem to była spontaniczna sytuacja. To jest impuls, chwila, zew natury, moment, pomysł i działanie bez głębszego zastanowienia - wymienia.

Piotrek ze Śródmieścia (24 lata, studiuje anglistykę) wspomina, jak niedawno kochał się ze swoją dziewczyną w lesie Bielańskim. - Było jeszcze jasno, bo zaczęliśmy koło godz. 18. W oddali przechodzili ludzie, ale byliśmy mocno podekscytowani, że to zrobiliśmy - opowiada. Przyznaje, że 'podzielność uwagi musi być zachowana'. - Dziś ktoś cię może nagrać i wylądujesz w internecie - mówi. Wrażenia? - Bardzo pozytywne: fajnie, ekscytująco i intymnie - dodaje, choć zaznacza, że 'rozglądał się nieustannie, czy ktoś nie idzie'.

Ewa z Mokotowa (24 lata, studiuje dziennikarstwo) wspomina czasy licealne. - Z moim pierwszym chłopakiem chodziliśmy zawsze w to samo miejsce na górkę, gdzie rozciągała się łąka. Romantycznie, prawda - śmieje się. Gdzie konkretnie? Nie chce powiedzieć. - Za pierwszym razem to wyszło naturalnie. Młodzi nie patrzą gdzie. Już teraz nie przeżywam takich cudownych chwil - mówi. - Czyli z nostalgią do tego podchodzisz? - pytam. - No pewnie. Teraz tak się nie dzieje, bo jestem już bardziej dojrzała i myślę racjonalniej niż wtedy. Poza tym już mnie nie kręcą takie rzeczy. Jestem starsza i coraz bardziej mnie to krępuje - kończy.

Tomek (19 lat, zdaje egzaminy do szkoły aktorskiej, a poza tym śpiewa, gra, występuje w teatrze) swój pierwszy raz 'pod chmurką' zaliczył na juwenaliach. - To nie była przypadkowa osoba, tylko moja dobra znajoma, którą znam od wielu lat. I to ona poniekąd zainicjowała seks. Oczywiście byliśmy pod wpływem alkoholu. Działo się to w nocy. Nikt nas nie nakrył albo o tym nie wiemy. Wybraliśmy idealne miejsce, bo w parku znaleźliśmy krzaki, które miały wystarczająco miejsca w środku, by się tam zmieścić - wspomina. Przestrzega, by nie decydować się na seks, 'gdy jesteśmy pod wpływem mocnych środków odurzających, bo wtedy człowiek się nie pilnuje'.

Spotykam kolejną Ewę z Mokotowa (35 lat, pracuje w branży finansowej), czuje się wyraźnie rozbawiona tematem rozmowy. - Podchodzi obca osoba i pyta mnie o takie szczegóły - dziwi się. -  Nasza rozmowa opiera się na wzajemnym zaufaniu - zauważam. - I otwartości - dodaje. Ewa kochała się ze swoim ówczesnym chłopakiem w wielu miejscach. - Na basenie, w PKS-ie, ale tam musieliśmy uważać, żeby nie wyszło, bo było sporo osób w autobusie, na spacerze, na łonie natury - wylicza. - To nagle wyszło, nie ma się co ograniczać do sypialni. Stare dzieje, ale mam nadzieję, że jeszcze dużo takich chwil przede mną - wybucha śmiechem.

Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Marta Kondrusik

"W Lesie Bielańskim było jeszcze jasno". Czy warszawiaków kręci seks w miejscu publicznym?

'Jak tak można?'

W zasadzie to kochać się z kimś w miejscu publicznym nie można. A znajdzie się na to paragraf? Nawet dwa. Oba pochodzą z artykułu 51 kodeksu wykroczeń:

Paragraf 1 - kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym...

Paragraf 140 - kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku...

- No jak? Przecież pan by nie usiadł na ławce i nie uprawiał seksu z dziewczyną i jeszcze dziecko jej zrobił? - oburza się Ola z Pragi-Północ (20 lat, fryzjerka świeżo po maturze). - A gdzie jest miejsce na seks? - pytam. - No w domu, na pewno nie w miejscach publicznych. To jest obnażanie się. Brzydzę się tym. Jakbym to zobaczyła, to zrobiłoby mi się niedobrze. Masakra - ocenia. Ola ma chłopaka. - A gdyby ci zaproponował seks w plenerze? - To bym go wyśmiała i z nim zerwała. Potem pewnie byśmy do siebie wrócili - przyznaje. - Nie mam koleżanek, mam za to dużo kolegów i oni mi mówią, że chcieliby to robić w samochodzie, w lesie czy pod Tesco, zawsze, jak będzie okazja. Ja się w ogóle wtedy nie odzywam - dodaje.

Marcie z Saskiej Kępy (25 lat, pracuje w sklepie) też się nie podoba kochanie się pod chmurką. - Takie rzeczy powinno się robić prywatnie, w domu. Szanuję wolność innego człowieka, sama nie chciałabym oglądać czegoś takiego, tym bardziej, że wokół chodzą małe dzieci i nie powinny się temu przyglądać - uważa.

- W życiu bym tego nie zrobiła - mówi kolejna dwudziestolatka. Dominika z Żoliborza (23 lata, reporterka radiowa) ma znajomych, którzy robili to w pociągu. Mówili jej, że to było ekscytujące. Kiedyś pojechała na punkowy festiwal. Tam po raz pierwszy zobaczyła ludzi kochających się wśród tłumu. - Po prostu przynieśli sobie materac w okolice sceny i tam zaczęli się dymać w trakcie koncertu. Ja miałam wtedy 15 lat, więc dla mnie to była ciekawostka - opowiada. Nie czuje się przekonana do kochania się w miejscu publicznym. - Dla mnie życie jest wystarczającą adrenaliną, nie potrzebuję dodatkowej.

- Ja pana zmiażdżę swoimi przemyśleniami - grzmi Magdalena ze Starej Ochoty (40 lat, zajmuje się muzyką: pisze, komponuje, śpiewa). - Mam otwarty umysł, ale jeśli chodzi o nagość to jestem staroświecka - zapewnia. - Jakieś dwa miesiące temu na większości przystanków w Warszawie były obleśne zdjęcia strojów kąpielowych zakrawające o pornografię. I to jest umieszczone w miejscach, gdzie najczęściej stoją dzieci i młodzież. Zamiast skupić się na nauce, dostają gołymi cyckami po oczach. Dla mnie to jest seks w miejscu publicznym - mówi zdenerwowana. - Ale te osoby z reklam nie uprawiają seksu - zauważam. - Ale w ewidentny sposób wskazują, że nikt inny na przystanku nie będzie myślał o tym, że za chwilę ma egzamin. Stąd dziewczynki tak wcześnie zachodzą w ciążę, jest dużo gwałtów - mówi.

Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Czy warszawiaków kręci seks w miejscach publicznych? Marta Kondrusik

"W Lesie Bielańskim było jeszcze jasno". Czy warszawiaków kręci seks w miejscu publicznym?

Co robić, gdy 'to' widzisz?

- Dzwonić do nas - sugeruje Krzysztof Mich ze straży miejskiej. Po odebraniu zgłoszenia, na miejsce wysyłany jest patrol. - W przypadku stwierdzenia takich czynów osoby mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności - uzupełnia Mich. Parze kochającej się w miejscu publicznym grozi mandat w wysokości 500 złotych. Ale rzadko kiedy tak się dzieje. - Z doświadczenia funkcjonariuszy wynika, że tego typu zgłoszenia są incydentalne - przyznaje Mich.

Jeszcze raz Magdalena ze Starej Ochoty: - Nie miałabym żadnych zahamowań, żeby podejść do pary kochającej się na ulicy albo zadzwonić po służby. Zapytałabym, czy wszystko jest w porządku z ich głową, czy wszyscy w domu są zdrowi i czy nie mają łóżka - mówi całkiem serio. - A gdyby mąż pani zaproponował kochanie się w miejscu publicznym? - dociekam.

- Jest dla mnie najlepszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam, ale wiem, że jest bardzo taktowny i rozsądny. Nie ma co kusić losu, nie ma co prowokować, bo życie potrafi zwracać z nawiązką.

- Gdyby jednak? - Gdyby już naprawdę nie mógł wytrzymać, to załatwilibyśmy to w innym miejscu, ale nie na oczach wszystkich ludzi, bo to byłby powrót do ery kamienia łupanego. Pytam Krzyśka z Ochoty, który przyznał się do seksu na plaży i w klubowej toalecie, co by zrobił, gdyby zobaczył kopulującą parę na ulicy? - No co? Wyciągnąłbym telefon, nagrał i wrzucił na YouTube'a - śmieje się.

Ola z Pragi Północ (20-letnia fryzjerka) widziała kochających się w aucie ludzi. - Trudno było nie zauważyć, bo cały samochód podskakiwał. Jak człowiek przechodzi i widzi, że coś się dzieje, to od razu tam patrzy i niestety widzi gołe dupsko. Odwróciłam się i poszłam, bo inni zareagowali - wspomina. Kamil z Pruszkowa (20 lat, studiuje realizację dźwięku) nigdy nie kochał się na łonie natury, bo nie ma na to ochoty. - Są pewne zasady, w których społeczeństwo powinno trwać. Eksponowanie nagości i seksualności w miejscu publicznym nie jest dobre, bo tędy chodzą też dzieci i co będzie, jak maluch spyta, co ci ludzie robią w krzakach - tłumaczy. Dlatego by zareagował.

Kuba z Ursynowa (25 lat, pracuje przy nieruchomościach) jest katolikiem. - To ma znaczenie? - pytam. - Pewnie, że ma. To może być poważną przeszkodą w związku. Wydaje mi się, że w Polsce to się dopiero zaczyna, ale na Zachodzie takie rzeczy dzieją się od dawna. U nas to jest jeszcze temat tabu - odpowiada. - A czemu wiara ma wpływ na twój stosunek do seksu w miejscu publicznym? - To jest nieetyczne i niehigieniczne. Ja bym się nie odważył. Ludzie to robią, bo szukają nowych doświadczeń, są zmęczeni rutyną albo po prostu nie mają stałego partnera - przyznaje. - Jak seks, to tylko w domu, ale niekoniecznie w sypialni.

- Uciekać - radzi Ola z Bródna (22 lata, studentka gospodarka przestrzeni), gdy pytam ją, co robić, gdy zobaczy kochających się 'na mieście' ludzi. Sama tak kiedyś zrobiła. - Jakieś 10 lat temu jak byłam w parku Bródnowskim, to było pod wieczór, wakacyjna pora, oni siedzieli na ławce. Gdy ich zobaczyłam, byłam bardzo zmieszana i chciałam, jak najszybciej stamtąd odejść. Oni byli tak sobą zajęci, że mnie nie zauważyli, a ja miałam zaledwie 12 lat.

- Dołączyć - sugeruje Mariusz ze Śródmieścia (27 lat, freelancer). - Ja bym podszedł i zapytał, czy nie chcą spróbować w trójkę.

Więcej o: