Spodobało ci się? Polub nas
Hala Mirowska, Hale Banacha albo każdy inny stragan, na którym dostaniemy świeże wwarzywa, owoce oraz inne produkty spożywcze. Ale po co iść na bazarek tam, gdzie chodzi każdy i ryzykować, że jajka jedynki okażą się trójką, skoro można pójść, na - nieco droższy, nieco bardziej hipsterski bazar na Olkuskiej. Tam na pewno znajdziemy coś eko, znajdziemy i coś, czego na Hali Mirowskiej nie dostaniemy - oliwę z oliwek prosto z Włoch oraz owoce morza z Oceanu Atlantyckiego. Są też świeże francuskie bagietki, na Hali jedynie polskie. Bądźmy hipsterscy, europejscy. Co z tego, że trzeba trochę więcej wybulić.
Lato jest po to, żeby chodzić na plażę. Jeśli nie ma morza, a jest rzeka, chodzi się nad rzekę i opala na Poniatówce albo po stronie praskiej. Leżak można sobie przynieść samemu, ręcznik też, nawet parasol, jeśli słońce parzy. Gdy złapie pragnienie, sięgnąć po wodę schowaną w plecaku, gdy zacznie doskwierać głód, po kanapkę zrobioną w domu.
Niby można i tak, ale ciekawsze towarzystwo na pewno nie siedzi na plaży nad Wisłą, ale w jednej z knajp na bulwarach, albo na Cyplu Czerniakowskim. Woda jest dla psa, by umilić sobie niedzielne popołudnie, przyjemniej wypić do dna kolorowy koktajl lub hipsterką oranżadę. No i nie trzeba przynosić własnego leżaka. To jest lajf.
Centra handlowe - jest ich coraz więcej? Kto tam chodzi? - myśli sobie hipster, który zakupy robi przez internet albo na targach młodych projektantów. W H&M-ie kupi co najwyżej skarpetki, białego long sleeve'a albo gumki do włosów.
Przejdźmy do jedzenia. Wszyscy kochamy jajecznicę. Taka nasza "rozciapciana" z kromką świeżego chleba posmarowanego masełkiem - najlepsza. Nie dla hipstera. Zaakceptowałby ewentualnie omlet albo jajecznicę podaną na małej, jeszcze ciepłej patelni ze świeżą bagietką francuską. Hipster sezonu 2016 z uśmiechem na twarzy zje jednak wyłącznie jajecznicę w stylu izraelskim, czyli shakshoukę.
Nie, nie, nie. Buldożki francuskie w świecie hipsterów są już passe. Teraz tylko mieszańce, najlepiej ze schroniska, z dramatyczną przeszłością. Normalsi niezmiennie doceniają mądrość i piękno Golden Retrieverów, ewentualnie oddanie owczarków niemieckich.
Lody - kręcone, włoskie, z Zielonej Budki, na gałki, na patyku, Big Milki, Magnum - no lody po prostu, nieważne gdzie kupione, byle zimne i smaczne. Lody to lody - powie normals.
Ignorant - pomyśli hipster i gdy ktoś rzuci hasło lody, to odpowie - tylko w Jednorożcu na Moko, naturalne, z uroczym wafelkiem na górze. Najlepiej o smaku mango albo orzecha z... Piemontu.
Najważniejsze w burgerze jest? Mięso - powie mięsożerny normals. - Kto powiedział, że burger musi być z mięsem? - wyśmieje go hipster, który nie od dzisiaj wie, że najlepsze burgery w Warszawie to burgery wegetariańskie.
Styczeń, luty, marzec, kwiecień... wakacje! Gdy w Warszawie zapowiadają to wydarzenie, już wiadomo, że jest lato. W zależności od gatunku człowieka, wybierany jest zupełnie inny event.
Normalsi idą na Podzamcze oglądać Multimedialny pokaz w Parku Fintann, hipsterzy - na Plac Zbawiciela, bo odbywa się inauguracja ogródka w Charlotte.
Tutaj wiele tłumaczyć nie trzeba. Niby ta sama, a jednak jakaś taka inna.
Normals, gdy mówi "muszę napić się kawy", myśli "muszę napić się kawy".
Hipster, gdy mówi "muszę napić się kawy" myśli "muszę iść do Relaksu".
To się tyczy przede wszystkim mężczyzn, bo kobiety nie mają hipsterskiej brody, przynajmniej większość. Brzytwa i broda to symbole męskości XXI wieku. Powstanie Barber Shopów było więc kwestią czasu. Czy mężczyźni, którzy chodzą się strzyc do zwykłego fryzjera nie są prawdziwymi mężczyznami? Prawdopodobnie problemem nie jest brak męskości, ale pięknej, gęstej brody i zakręconego wąsa. Nie każdy prawdziwym hipsterem może być.
Normalny człowiek porusza się samochodem, autobusem, a najlepiej tramwajem, bo ten nie stoi w korkach. Co z tego, że latem czasem zawieje od klimy... Bo po co utrudniać sobie życie i męczyć na jakimś kawałku drewna z twardymi kółkami, które nie ominą żadnej dziury w warszawskim chodniku. Bo jest ich po prostu za dużo. Poza tym chodniki są dla ludzi, nie deskorolek. I tak rowerzyści już za bardzo panoszą się w tym mieście.
Spodobało ci się? Polub nas
Veturilo jest ekstra - serio. Ale przecież każdy rower wygląda tak samo. Hipster nie zgodziłby się na takie bezpardonowe pozbawienie się indywidualizmu i wyjątkowości. Veturilo zamienia na kupionego na Allegro Holendra albo miejski rower z uroczym koszykiem. Sam go przemaluje, doda kilka modnych detali, zamontuje retro dzwonek i może już ruszać w miasto.
Buty sportowe. Normalny człowiek powie - takie, które są lekkie, wygodne, z dobrej jakości materiału. W których można biegać, spędzić całe lato.
Na odpowiedź hipstera nie starczyłoby miejsca. Dlatego odwołujemy do innego tekstu.