* Prawie za darmo - Bartek z Saskiej Kępy, 30 lat, barman i menadżer w jednej osobie. W sierpniu jedzie sam na trzy tygodnie do Meksyku, za które prawie nic nie zapłaci. Ale to nie będą jego wymarzone wakacje, bo był tam już trzy razy. - Wyjazd jest sponsorowany, podróż opłaca mi pracodawca, a spać będę u znajomych - opowiada. Wakacje marzeń? - Wszędzie ze mną - podpowiada jego dziewczyna. Bartek chciałby odwiedzić jeszcze Chile i Peru, bo lubi Amerykę Południową. - Mało zostało mi miejsc do zwiedzenia, których jeszcze nie widziałem - przyznaje.
* 500 złotych - Bożena z Ursynowa, 42 lata, nauczycielka w podstawówce. Choć wakacje ma długie, to wyjedzie z mężem tylko na tydzień. - Jeszcze się zastanawiamy, gdzie odpoczniemy. Ale najpewniej odwiedzimy znajomych na Mazurach - słyszę. W tym roku chcą wyjechać jeszcze w czerwcu. - Ostatnio byliśmy w sierpniu i nie było dobrej pogody. Może teraz się uda - dodaje z nadzieją. O pieniądzach mówi niechętnie. - To mąż rządzi - śmieje się.
* 500 złotych - Iwona z Grochowa, 31 lat, koordynator w ośrodku badań rynku. - Nie mam wakacyjnych planów, bo dużo pracuję i nie mam z kim wyjechać. Zdarza się nawet najlepszym - tłumaczy. - Jestem w takim wieku, że wszystkie moje koleżanki są już zajęte, więc nie mam takiej, z którą mogę pojechać na dwutygodniowy urlop. Może uda mi się którąś namówić na krótszy wypad - mówi. - Pozostaje jeszcze wyjazd z mężczyzną - zauważam. - Nie mam w tej chwili takiego, z którym mogłabym wyjechać - odpowiada. - Wyjazd solo wykluczasz? - dopytuję. - Nie, ale w tym roku chcę z kimś wyjechać - przyznaje. Iwona bierze dwutygodniowy urlop na początku sierpnia. Marzy o wakacjach na Kubie, ale to są plany na pewno nie na ten rok. Chce wyjechać na kilka dni gdzieś w Polskę. - W połowie sierpnia moja siostra cioteczna ma ślub i wesele. I tym wydarzeniem postanowiłam zakończyć swój urlop - mówi.
* Mniej niż 1000 złotych - Honorata z Pragi-Północ, 68 lat, emerytka, pracowała na kolei. Całe wakacje spędzi na działce pod Warszawą. Zabierze ze sobą psa i wnuki. Planuje jeszcze na tydzień wyjechać nad nasze morze, bo tam się bardzo dobrze czuje i "jest najpiękniejsze", ale zrobi to tylko, jeśli dzieci wyjadą na kolonie. Chciałaby wykorzystać czas letni i połączyć odpoczynek z rehabilitacją. - Wyjechałabym sobie na dłużej nad morze, ale za granicę, bo tam jest taniej niż u nas - zauważa.
* 1000 złotych - Joanna z Bielan, 32 lata, specjalistka do spraw ochrony środowiska. W sierpniu jedzie do chłopaka, który mieszka na Mazurach. U niego spędzi tydzień. W planach jest jeszcze wypad na festiwal Open'er i być może spotkanie ze znajomymi z Gdyni. Wymarzone wakacje już miała. - Byłam w Tajlandii, Kambodży i Gruzji. Teraz chciałabym zobaczyć Indonezję, Birmę i kilka miejsc w Polsce: Bieszczady i koniecznie Suwałki, które polecała mi koleżanka z pracy - opowiada.
* 1500 złotych - Igor z Woli, 27 lat, aktor filmowy ("Wszystko, co kocham", "Miasto 44") i serialowy ("Na Wspólnej"). W lipcu wyjeżdża na dwa tygodnie ze znajomymi nad polskie morze. Będzie go można spotkać w okolicy Krynicy Morskiej. - Ile wydasz na wakacje? - pytam. - Jak najwięcej! Im więcej kasy, tym lepsza zabawa - żartuje. I zapewnia: - To będą moje wymarzone wakacje.
* 1500 złotych - Krzysiek z Bielan, 27 lat, analityk mediów społecznościowych. Tegoroczne wakacje ma już dokładnie zaplanowane. Do dyspozycji ma 20 dni. Jedzie tam, gdzie jest gorąco. - Najpierw z narzeczoną wybieramy się na tydzień do Włoch, a jesienią, gdy u nas będzie zimno, odwiedzimy Wietnam - opowiada. Jeśli starczy pieniędzy, to jeszcze planuje krótki wypad w polskie Tatry. - To będą niskobudżetowe wakacje, więc za tydzień we Włoszech chcę wydać ok. tysiąca złotych, za bilety zapłacę połowę mniej - oblicza. - Z każdych wakacji jestem w stu procentach zadowolony, nawet z tych w kraju - dodaje.
* 2000 złotych - Ola z Białołęki, 30 lat, doradca klienta korporacyjnego w banku. - Wstępnie planujemy z mężem wyjazd w lipcu w polskie góry co najmniej na tydzień - wyjawia. Ostateczną decyzję podejmą jednak, jak będą wiedzieć, ile urlopu dostaną w pracy. - Nie napinamy się na konkretny plan. Jak nie znajdziemy ciekawej oferty last minute, to jedziemy w góry, bo tam zawsze jest fajnie. Mamy kilka sprawdzonych miejscówek - mówi. Ola nieśmiało przyznaje, że marzą jej się wakacje na Kubie, ale w tym roku nie ma na to szans.
* Ponad 2000 złotych - Magda ze Śródmieścia, 27 lat, odpowiada z PR i marketing w jednym z warszawskich hoteli. - Wakacje zawsze planuję spontanicznie, najwyżej z tygodniowym wyprzedzeniem - zaznacza. Wyjeżdża w sierpniu ze swoim partnerem, a być może także z ich rodzicami. - W zeszłym roku byliśmy w Chorwacji i bardzo nam się podobało. Świetna pogoda jest gwarantowana, więc w te wakacje też tam raczej pojedziemy, ale nie w to samo miejsce - mówi. Choć spędzą razem dwa tygodnie, to wyjazd będzie ich kosztować ponad 2 tys. złotych od osoby. - W zeszłym roku byliśmy na przełomie sierpnia i września i to nie były drogie wakacje. Jechaliśmy tam samochodem, przez internet wynajęliśmy mieszkanie na tydzień za ok. tysiąc złotych. W porównaniu z Warszawą, polskim morzem czy kurortami śródziemnomorskimi, w Chorwacji jest bardzo tanio - zauważa. Magda marzy, by odwiedzić Buenos Aires. Podróż do Argentyny jest dla niej osiągalna. - Ale na to nie brakuje mi funduszy, tylko czasu - przyznaje.
* 2500 złotych - Franciszek z Pragi-Północ, 38 lat, menadżer. Na początku lipca zabiera żonę i kilkuletniego synka na tydzień na wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej. - A potem zobaczymy. Może ruszymy gdzieś na Mazury? - snuje plany. Pytam o wymarzone wakacje. - Afryka Równikowa. Moja żona bardzo lubi przeglądać oferty drogich i ekskluzywnych wyjazdów na lato. Potem podsyła mi zdjęcia i faktycznie wygląda to fantastycznie, ale na taki wypad trzeba wydać co najmniej 10 tys. złotych od osoby - słyszę.
* 3000 złotych - Maciek z Ursusa, 23 lata, sprzedawca w sklepie designerskim. Jeszcze nie wie, czy wyjedzie na wakacje. - To zależy od tego, czy zaoszczędzę - przyznaje. Jednak co roku udawało mu się wyskoczyć z Warszawy na swoje urodziny, które ma w sierpniu. W tym roku najpewniej wyjedzie z dziewczyną na półtora tygodnia nad morze za granicę. Marzy o podróży do Stanów Zjednoczonych. - Chciałbym pojechać do Nowego Jorku, głównie po to, żeby zobaczyć Central Park. Bardzo mi się podoba na zdjęciach. Nigdy nie byłem w tak ogromnym parku - mówi. Ale wyjazd do miasta Woody'ego Allena odkłada na kolejne lata.
* 3000 złotych - Magdalena z Bemowa, 40 lat, pracownik naukowy. - Mój mąż właśnie złamał nogę w kolanie, więc plany na razie są niepewne. Od trzech lat jeździmy do ośrodka wczasowego pod Iławą. Mamy małe dzieci, tam jest płytka woda, więc będzie idealnie - uśmiecha się. Na miejscu będą korzystać z kajaków i rowerów. - Dziś na zajęciach angielskiego mówiliśmy o Argentynie i tak się rozmarzyłam, że chętnie bym tam pojechała - opowiada. Magda dostała dwa tygodnie urlopu, mąż tylko tydzień. - Pojedziemy tam za 5 lat, jak dzieci podrosną, a my będziemy mieli więcej wolnego - przekonuje.
* 3000-4000 złotych - Anna z Pragi-Północ, 62 lata, bankowiec na emeryturze. W sierpniu wyjeżdża z całą rodziną na Pojezierze Brodnickie. Spędzi tam trzy tygodnie. - Miejsce jest sprawdzone, mamy swój dom, bo z tych stron pochodzi mój mąż - mówi. Za granicę nie wyjedzie, bo wnuczka jest za mała, by zabierać ją w daleką podróż. Cieszy się z tegorocznych wakacji. - W końcu spełniam swoje marzenia, bo wyjeżdżam na lato z wnukami - wyjaśnia.
* 4000 złotych - Kasia z Białołęki, 42 lata, radca prawny. - Jadę na kitesurfing na Hel - mówi podekscytowana, bo nigdy wcześniej nie pływała na desce z latawcem. Nad polskie morze rusza z mężem i dziećmi. Spędzi tam dwa sierpniowe tygodnie. Wakacje zamierza spędzić aktywnie. - Nie bierzemy samochodu, bo wsiadamy na rowery. Hel można przejechać w tę i z powrotem na dwóch kółkach, bo jest tam dużo ścieżek - opowiada. W zeszłym roku całą rodziną wsiedli z rowerami na prom. Dopłynęli na Bornholm. Przez dwa tygodnie jeździli po wyspie tylko na rowerach. Spodobało się. W tym roku będą pedałować i pływać. - Wydamy najmniej od wielu lat - przyznaje. - Jedziemy pod namiot. Jesteśmy starzy żeglarze, więc niestraszne nam chłodne noce. Za pole namiotowe zapłacimy ok. 2 tys. złotych, na miejscu na jedzenie wydamy ok. tysiąca plus lody i inne przyjemności. W sumie wychodzi ok. 4 tys. złotych - podlicza. Wakacje marzeń? - Rejs po Karaibach - rzuca.
* 5000 złotych - Bartłomiej z Bielan, 29 lat, automatyk (projektuje i uruchamia linie przemysłowe). Planów wakacyjnych nie ma, bo pracuje. - Tak było w zeszłym roku, tak będzie teraz i pewnie za rok - mówi bez entuzjazmu. Może uda mu się pojechać jesienią. Najchętniej wybrałby się w góry albo zimą do ciepłych krajów. Z kim? - Raczej sam. Jak urlop, to trzeba odpocząć od ludzi, w szczególności od tych najbliższych - przekonuje. Urlop ma być krótki ("maksimum tygodniowy") i odpowiednio zaplanowany. - Trzeba to dobrze przeanalizować, bo jeśli mam kupić bilety za 2,5 tys. złotych, a potem siedzieć na walizkach i nic nie zobaczyć, to taki wyjazd jest bez sensu - ocenia.
* 5000 złotych - Jola z Bemowa, 59 lat, nauczycielka w szkole średniej. Ma dwa miesiące wolnego. Trzy lipcowe tygodnie spędzi z rodziną na Mazurach - w ośrodku wczasowym "Bajka" koło Ostródy. - To nasze sprawdzone miejsce od co najmniej 30 lat - opowiada. Marzy o czytaniu książek na leżaku, pływaniu z wnukiem na kajaku i łódce i wypadach rowerowych po najbliższej okolicy. - Jak się jeździ z 10-latkiem, to musi być aktywnie - tłumaczy. Chciałaby pojechać w polskie góry, ale raczej tego planu nie zrealizuje, bo mąż uwielbia łowić ryby.
* 5000-6000 złotych - Tomek z Woli, 30 lat, prawnik. Jeszcze nie wie, gdzie i z kim spędzi wakacje. - W tym roku dużo się pozmieniało w moim życiu, więc nie mam konkretnych planów - wyjaśnia. Urlop odkłada na sierpień ze względu na pogodę. Wyjedzie gdzieś za granicę. Chciałby pojechać na Dominikanę, bo to jego wymarzony cel podróży wakacyjnej od wielu lat. Szacuje, że na taki wypad musi mieć ok. 15 tys. złotych. Na razie nie stać go na tak kosztowny wyjazd.
* 5000-6000 złotych - Małgorzata z Mokotowa, 56 lat, pracuje w służbie zdrowia. Wakacje spędzi z mężem. Pojadą gdzieś w Polskę. - Wybieramy między morzem a górami, ale to zależy od pogody. Marzy mi się Podhale - przyznaje. Urlop zaplanowali na sierpień. Dla siebie będą mieć dwa tygodnie. Jak mówi, na wyjazd zbierała od dawna, więc będą to jej wymarzone wakacje.
* 6000-7000 złotych - Anna z Mokotowa, 41 lat, bibliotekarka. Dwutygodniowe wakacje spędzi z rodziną (mąż i dwoje dzieci) w Chorwacji. Wyjazd planują w pierwszej połowie lipca, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. - W tym roku pierwszy raz jeszcze nie wszystko jest zaklepane, bo mamy w domu maturzystę i zobaczymy, jak mu pójdzie - opowiada. Od kilku lat wspólnie jeżdżą do Chorwacji, ale nigdy w to samo miejsce. - Jak tam pojechałam pierwszy raz, to od razu się zakochałam w tym kraju i nie widzę dla siebie innego miejsca. Już nie mogę się doczekać naszego wyjazdu - ekscytuje się.
* 21000 złotych - Magdalena z Ursynowa, 43 lata, prawnik. Dokładnych planów jeszcze nie ma, ale już wie, że urlop spędzi z rodziną w jednym z ciepłych krajów. - Wyjedziemy w sierpniu, bo wtedy wszyscy mamy wolne - zwierza się. Zabiera ze sobą męża i dwójkę dzieci. - Za wyjazd dla czterech osób zapłacimy ok. 13 tys. złotych, no i na miejscu wydamy pewnie ok. 8 tys. złotych - wylicza. Tyle przynajmniej wydawała na odpoczynek w poprzednich latach.
* Konstanty z Żoliborza, 33 lata, sprzedawca w sklepie jubilerskim. - Chciałbym wyjechać na Marsa, żeby być tam pierwszym człowiekiem - snuje plany. Te bardziej przyziemne? - Gdzieś, gdzie jest dużo piasku, słońca i morza - mówi. Ale raczej nie będzie to wyjazd nad Bałtyk, bo "jest za zimny". Nie ruszy się jednak z Warszawy, dopóki nie znajdzie odpowiedniej towarzyszki. Ile wyda? - To wszystko zależy od miejsca i kobiety, z którą pojadę. Na razie takiej szukam - słyszę. I jeszcze w tonie ogłoszenia matrymonialnego: marzą mu się wakacje w Grecji, pieniądze nie są dla niego najważniejsze w życiu. Obiecuje - jak prawdziwy dżentelmen - sfinansować wspólny wyjazd na wakacje. Chętne dziewczyny mogą się zgłaszać.
* Robert z Bielan, 33 lata, budowlaniec. W tym roku nie ma żadnych planów wakacyjnych, ale wcale się tym nie martwi. - Za kilka dni urodzi mi się syn w Szpitalu Praskim - cieszy się. Gdyby mógł, wakacje spędziłby we Włoszech. Był już w Mediolanie, a teraz chciałby pojechać na Sycylię i "zobaczyć, jak tam jest".
* Marcin z Woli, 27 lat, doradca klienta biznesowego. - Ja się z Warszawy nie ruszam - mówi stanowczo. - Nie mam takiej potrzeby, zresztą tak robi dziś coraz więcej osób - wyjaśnia. Tłumaczy, że świadomie nie bierze urlopu, bo wtedy nie zarobi. Marcin jeździ po kraju i przedstawia oferty. Najczęściej używa wtedy słów: kredyty, pożyczki, ubezpieczenia. - Kiedy byłeś ostatnio na wakacjach poza Warszawą? - dopytuję. - Trzy, cztery lata temu, gdy jeszcze studiowałem. Nawet jak w firmie są organizowane wycieczki, to nie jadę - twierdzi. Zastanowi się nad wyjazdem tylko wtedy, gdy będzie to propozycja wyprawy naukowej. Bo Marcin myśli o doktoracie z filozofii polityki. - Co robisz, gdy masz wolne i jesteś w Warszawie? - dociekam. - Biegam, działam społecznie, doczytuję zaległe lektury, robię projekty - odpowiada.
* Urszula z Woli, 55 lat, urzędniczka. Latem nie będzie wypoczywać. - Nastawiam się na pracę - słyszę. - Nawet na kilka dni pani nie wyjedzie? - dopytuję. - To jest samo życie. Za dużo mam obowiązków, więc muszę nawet wolny czas urlopowy wykorzystać na ogarnięcie wszystkich spraw. Poważnie mówię - zapewnia. O wakacjach nie myśli. - Mam już zaplanowane kolejne półrocze. To będzie dalsza praca - precyzuje.
* Sabina z Woli (ale pomieszkuje też w Śródmieściu, na Ursynowie i na Dolnym Mokotowie), 39 lat, typ wiecznego studenta. Na co dzień kursuje między Koszalinem (miasto rodzinne), Gdańskiem (tu się uczyła), Warszawą (tu mieszka od czasu do czasu oraz studiuje i prowadzi zajęcia ze studentami), Krakowem (gdzie też pracuje) i Szczecinem (tu także studiowała i została lekarzem pierwszego kontaktu). Pytam o wakacje. - No co ty! Gdzie? No jak! Za co? - niemal krzyczy. - My z mężem nie mamy wakacji już od dawna. Teraz piszę doktorat - słyszę. Mąż jest już doktorem i wyjechał do Finlandii na seminarium. - To są jego wakacje. Będzie tam pracować. Ale tam, a nie tu - zaznacza. - To może do męża pojedziesz? - podpowiadam. - Kiedy, jak, za co? - zasypuje mnie pytaniami. - Przecież to kosztuje! Odbijamy sobie wtedy, gdy ktoś do nas przyjeżdża. Ostatnio mieliśmy gości z dwójką małych dzieci - uśmiecha się. Atrakcją byłaby konferencja naukowa. - Zwłaszcza jak odbywa się za granicą. W planie jest wtedy zwiedzanie, bankiet, spotkania z ludźmi. Przecież nie pojadę leżeć na plaży, bo nie wbiję się w bikini - mówi z ironią w głosie. Teraz na uczelni dostała propozycję wyjazdu naukowego, ale najpewniej zrezygnuje, bo ma do zdania 12 egzaminów, w tym 5 rocznych. - I jeszcze muszę otworzyć przewód doktorski na jesień i nie napisałam dwóch artykułów - mówi zafrasowana. Wakacje marzeń? - Chciałabym wyjechać na projekt badawczy do Bergen. Tak, tak, tak! I pracować dla profesora Sillarsa - mówi podekscytowana. - I to byłby wypoczynek? - pytam. - Super by było - odpowiada.
* Klaudia z Bielan, 22 lata, kelnerka. Pochodzi z Ostrołęki. Miesiąc temu przyjechała do Warszawy z Danii, gdzie pracowała. O wakacjach w tym roku nie myśli. - Zerwałam z chłopakiem po 4 latach i chcę się teraz zająć pracą. Nie mam ochoty na żaden wyjazd - mówi. Pracuje w restauracji Sanatorek. - Dobrze zarabiam, jestem zadowolona z tego, co robię. Zostaję w Warszawie, żeby tu żyć i pracować. Odpoczywam w pięknym domu z wielkim ogrodem - chwali się. Kiedyś chce wyjechać na drugi koniec świata. Zapewnia mnie, że swoje marzenie o podróży do Australii uda jej się spełnić.
* Róża z Bielan, 65 lat, historyk nauk społecznych i archiwista na Uniwersytecie Warszawskim. - Wyjadę z Warszawy, ale będę pracować. Do września muszę oddać krytyczne wydanie pewnej książki. To duży aparat naukowy - opowiada. Jak sobie radzić, gdy wszyscy dookoła mówią o wakacjach, a nie można pozwolić sobie na wyjazd? - Jak się nad czymś pracuje z pasją, to nie ma to żadnego znaczenia - słyszę. - W tym czasie pozwoli sobie pani na małe przyjemności? - dopytuję. - Trzeba co jakiś czas robić sobie przerwy na szybki marsz, bo jak się siedzi kilkanaście godzin przy komputerze, to traci się kondycję - tłumaczy. Wspomina wakacje sprzed wielu lat na greckiej wyspie Santorini. - Byłam tam zaraz po obaleniu dyktatury czarnych pułkowników. Było wówczas niewielu turystów, miejscowa ludność bardzo życzliwie odnosiła się do przybyszów. To był inny świat, np. można było zostawić w porcie plecak, przyjść wieczorem i to stało nietknięte. Teraz pewnie są tam setki turystów. To jest wyspa wulkaniczna, która rozerwała się na kilka mniejszych. Wtedy można było wejść do krateru, wydobywał się dymek, pięknie było. Kiedy płynęłam z Krety na Santorini, to doświadczyłam kosmicznej ciszy. To jest coś nieprawdopodobnego. Chciałabym teraz sprawdzić, czy nadal panuje tam tak absolutna cisza - marzy.
* Artur z Pragi-Północ, 26 lat, pracuje dorywczo jako kelner w najdroższych hotelach w Warszawie. Na wakacje jedzie na Cypr albo do Turcji. Ale czasu na zwiedzanie nie będzie miał zbyt dużo. - Chcę pracować całe lato - mówi. Artur jest Ukraińcem. Pochodzi z okolic Odessy. Do Polski przyjechał trzy lata temu, by się uczyć. Studiuje handel zagraniczny w Wyższej Szkole Menedżerskiej. - Na moim kierunku ponad 90 procent studentów przyjechało z Ukrainy. To nasza uczelnia - śmieje się. Teraz Artur kończy pisanie pracy dyplomowej. Na początku lipca razem z koleżanką zaczyna trzymiesięczne wakacje. - Będę pracować jako kelner - deklaruje. Zabiera ze sobą 400 dolarów. Resztę chce zarobić na miejscu. Po powrocie rozpocznie kolejne studia, tym razem w Akademii Morskiej w Gdyni. Wakacje marzeń? - Chciałbym wyjechać z programu Work and Travel do Stanów Zjednoczonych, ale to plan na kolejne wakacje. Poza tym marzą mi się Indie - opowiada.
* Julia z Muranowa, 21 lat, studiuje na SGH i dorywczo opiekuje się dzieckiem. Chce pojechać na stopa po Europie. - Muszę tylko znaleźć kogoś, kto tak, jak ja, będzie chciał wybrać się w podróż, która połączy pracę i przygodę - opowiada. - Chcę znaleźć sobie wcześniej ze 2-3 miejsca, gdzie będę pracować, wysłać tam rzeczy, które będą mi potrzebne, wziąć plecak i jechać autostopem. I przygoda, hej! - rozmarza się. Ma być dziko, spontanicznie, z namiotem i śpiworem i zabawowo. I jeszcze długo. - Plan jest taki, żeby to były pełne dwa miesiące wakacji - mówi. Julia odłożyła na wyjazd ok. tysiąca złotych. - To ma mi wystarczyć do momentu, aż zacznę zarabiać. Prawdę mówiąc nie myślałam, ile wydam, ale raczej ile zarobię - śmieje się. - A jeśli nikogo nie namówisz na taki wypad? - pytam. - Sama na stopa nie pojadę, ale na pewno ktoś się znajdzie - nie traci nadziei. Julia ma doświadczenie w wyjazdach do pracy za granicę. - Byłam na zbieraniu winogron we Francji, gdzie mam rodzinę. Było bardzo fajnie i miałam półtora tygodnia, żeby sobie objechać okolicę - opowiada. Marzy o wakacjach w Tajlandii. - Ale na razie chciałabym zaliczyć Europę, no i też zobaczyć nasz kraj - zaznacza.