Warzywa, stoisko nr 80
Po czym poznać, że stoisko z warzywami jest w porządku?
- Szukaj marchewek uwalonych w ziemi, nie tych wypucowanych i równiutkich. Szukaj produktów sezonowych, jak mają jakieś "egzotyczne" znaczy, że kupują w hurtowni - tłumaczy Piotrek.
Warzywa, stoisko nr 80
Marchewki znajduję, są ogórki świeże i w akwariach, kiszone i małosolne, są szparagi białe i zielone (od razu robię test dźwiękowy, jak "piszczą" przy pocieraniu znaczy, że są świeże), są truskawki, pomidory, rabarbar, młode polskie ziemniaki... itd.
Warzywa, stoisko nr 80
- Jest zawsze jędrna, ma dużo soku i smaku. Przyjeżdżam po nią z Mokotowa - mówi klientka i bierze kilogram marchewki. - Zawsze biorę u stałych dostawców, żeby wiedzieć do kogo mieć potem pretensję - dodaje.
- Niech pan powącha tego pomidora przy szypułce - mówi właściciel stoiska - Nos panu wykręci. A ta truskawka? Teraz dużo jest hiszpańskiej, sypanej, udającej polską. Ale ją łatwo poznać, hiszpańska ma taką jędrną, zieloną szypułkę, polska będzie mniej zielona, szarawa. Ale smak nieporównywalny - mówi.
Jaja, stoisko nr 57
- Kiedyś brat Aleksandra Barona (szefa kuchni restauracji Solec) kupił nieświeże jaja na bazarze. Wrócił i rozbił je na głowie sprzedawcy. Rozumiem go - mówi Piotr i kontynuuje - Najlepsze jaja w życiu kupiłem od pani, która sprzedawała je z bagażnika. Żółtka miały kolor wschodzącego słońca. Dobrych jajek nie znajdziesz w miejscu, gdzie piętrzą się pod sufit. Nie daj się na to nabrać, takie same kupisz w supermarkecie. Najważniejsza rzecz z jajem? Musi być świeże, reszta to ideologia - mówi Piotr.
- Jak rozpoznać świeże jajo - pytam.
- Test wody: wrzucasz jajo do wody, jak leży na dnie znaczy, że jest bardzo świeże, jak czubek jaja unosi się ku górze znaczy, że jest w miarę świeże, jak stoi pionowo jest nieświeże, jak wypływa na powierzchnię i pływa, znaczy do wyrzucenia - tłumaczy i prowadzi mnie do stoiska, gdzie można kupić makarony (na wagę, pakowane, absolutnie wszystkie możliwe rodzaje) plus najlepsze wg Piotra jaja na Hali Mirowskiej. Pani właścicielka nie wiele ich ma, codziennie sprzedaje zaledwie kilkadziesiąt, ale za to jakich!
Jaja, stoisko nr 80
- Dzień dobry. Po jajeczka przyszedłem. Skąd te jaja? - pyta Piotr.
- Spod Piaseczna, syn kupuje, bez pieczątki, zawsze świeże i pachnące - odpowiada sprzedawczyni makaronu i odlicza. Ostatecznie bierzemy tuzin.
W domu wrzucam jajo do wody. Idzie na dno, znaczy świeże. Rozbijam - żółtko jest w kolorze wschodzącego słońca nad Grochowem.
Warzywa de luxe, stoisko 67
- Zdradzę ci sekret. Na tym stoisku zaopatrują się warszawscy szefowie kuchni, m.in. Paweł Suwała, szef kuchni Butchery & Wine - mówi Piotr.
Warzywa de luxe, stoisko 67
Rzeczywiście, asortyment ogromny. Od egzotycznych owoców i warzyw (m.in. świeża kurkuma), marchewki i rzodkiewki w trzech kolorach, świeże cięte zioła na wagę, m.in. trybula, estragon, kolendra, liść laurowy itd. Można wziąć mały pęczek i zapłacić za niego 2-3 zł.
Warzywa de luxe, stoisko 67
- Czy mogę zrobić zdjęcie stoiska? - pytam jedną ze sprzedawczyń.
- Po co? - odpowiada z uśmiechem.
- Robię ranking najlepszych sprzedawców z Hali Mirowskiej - tłumaczę.
- Niech pan zrobi, ale my reklamy nie potrzebujemy.
Jaja od braci Grotek
Marmurowa lada, na pierwszy rzut oka wygląda jak z wnętrza eleganckiej cukierni, a wyeksponowane jaja, jak belgijskie czekoladki.
Jaja od braci Grotek
- Wszystkie nasze jaja pochodzą od kur z wolnego wybiegu i są ekstremalnie świeże, sprzedajemy je maksymalnie do sześciu dni od zniesienia - reklamuje sprzedawca.
- Jak można to sprawdzić? - pytam.
- Rozbijając je. Jajko do sześciu dni ma trzy warstwy - ścisłe i krągłe żółtko i dwie warstwy białka gęstą i rzadką - tłumaczy.
Jaja od braci Grotek
Podobnież absolutnym hitem od Pana Jajo są jajka owsiane (1,40 zł za sztukę), opatentowane i z własnym znakiem towarowym. Kury są karmione specjalnie skomponowaną paszą na bazie owsa, dzięki czemu jaja są delikatniejsze w smaku, kremowe i aromatyczne.
Jaja od braci Grotek
- A te za 5 zł to co to za jaja są? - pytam, bo jaj w takiej cenie jeszcze nie widziałem.
- To są jaja z chowu biodynamicznego. Kury chowane są zgodnie z fazami księżyca. Mają nawet muzykę w kurniku, są karmione dynią i pokrzywą - tłumaczy sprzedawca.
- Ale jak to wpływa na smak jaja? - dopytuję.
- To trzeba spróbować. To jest absolutna światowa nowość - mówi.
Reklama dźwignią handlu jest i basta.
Wszystko z drobiu, stoisko 79
Niepozorne stoisko, drób pochowany w zamrażarkach i lodówkach, ale jak się okazuje asortyment szeroki: kury, kurczaki, kaczki, gęsi, indyki, podroby, kury wiejskie (na zamówienie) itd.
- Przychodzę tu po gęsi tłuszcz, robię z niego smalec ze skwareczkami na kanapki zamiast masła, albo smażę w nim ziemniaki - mówi Piotrek. Mogę przysiąc, że z kącików ust spływa mu ślinka.
- A te kurze łapki do czego się używa? - pytam sprzedawcę. Zajęty jest, rozbiera klientowi kurę na części, ale chętnie z nami rozmawia.
- A to na galaretkę na ten przykład - mówi. - Wietnamczycy kupują. Zostałem kiedyś poczęstowany takim czymś, że te łapki były drylowane z kosteczek. Nie wiem jak oni to zrobili - zastanawia się sprzedawca.
- Skalpelem jakimś - podpowiada klient czekający na kurę.
- I jak smakowały te drylowane łapki? - pytam.
- Super, na ostro, trochę tego orientalnego smaku, zwinięte tak estetycznie były - mówi i teraz widzę wyraźnie, że aż się ślini na samo wspomnienie.
- Wie pan, kiedyś kupiłem taki niemiecki pasztet - wtrąca klient - Patrzę a w składzie dzióbki, łapki zmielone. A idź w cholerę, wyrzuciłem. Obrzydlistwo! - krzywi się, jakby się soku z cytryny napił.
- Kwestia gustu - tłumaczy sprzedawca.
Kuchnie świata u Jezusa, stoisko nr 17
- Jeśli masz w przepisie jakiś dziwny składnik, którego nie możesz nigdzie znaleźć, idź do Jezusa. U niego jest wszystko. On sobie oczywiście za to liczy dobrze, ale nigdzie nie ma takiego wyboru, jak u niego - mówi Piotr i wie, co mówi.
Kuchnie świata u Jezusa, stoisko nr 17
W asortymencie Jezusa znajdziecie m.in.: koper włoski, rukolę, gorzkie sałaty, brokuły, musztardowca, cykorie, wszystkie możliwe kiełki, tofu od zaprzyjaźnionych Wietnamczyków, kolendrę, coś jak piołun (nazwy nie zapamiętałem, ale roślina pomaga w schorzeniach głowy, nadaje się do zaparzania lub na omlet) chili, piri - piri, gorzkie melony, trawę cytrynową, okrę, sambal, zakwas z fermentowanego ryżu, gorzką kapustę, szpinak wodny, zielone makarony, seler wodny, kolendrę, szałwię, rozmaryn, świeżą kurkumę, wietnamskie szalotki, tajski imbir, tajskie bakłażany, kwiaty nasturcji, kwitnącą rukolę, bratki, fasolę wężową, jarmuż. itd. Większość warzyw dostępnych latem jest uprawianych przez Wietnamczyków pod Warszawą, zimą przyjeżdżają z Azji.
Kuchnie świata u Jezusa, stoisko nr 17
- W Hali Mirowskiej zaczynali moi dziadkowie, handlowali kapustą kiszoną, ogórkami, ziemniakami, owocami. Ponad 20 lat temu, przejąłem biznes z mamą. Zacząłem szukać swojego profilu, rozmawiać z ludźmi, słuchać ich potrzeb. Obecny "międzynarodowy" profil sklepu powstał 10 - 12 lat temu. Dziś ogranicza mnie tylko powierzchnia sklepu i czas. Jedzenie zbliża ludzi, jest apolityczne. W moim sklepie można przeżyć podróż bez paszportów, wiz i problemów - mówi Jezus.
Taniości egzotyczne, stoisko nr 26
Taniości egzotyczne, stoisko nr 26
- Tu jest jak w Hiszpanii, mango, awokado, stosy limonek - zachwala Piotr. Nie musi zachwalać. Kolejka ogromna, ludzie przebierają, oczom nie wierzą. Biorę dwa izraelskie awokado, tureckiego melona i mango, płacę 7,50 zł.
Słabo?
Kiszonki, stoisko 28
- Dobre kiszone ogórki są jak whisky - mówi Piotr. - To przez te dębowe beczki, w których się kiszą.
Próbujemy. Ogóry spore, ale jędrne, pachnące koprem i czosnkiem.
Kapusta kwaśna, ale nie octowa, dużo marchewki, chrupiąca.
Kiszonki, stoisko 28
- Ogórki kisimy w sierpniu, całą zimę w tych beczkach się kisiły dlatego mają ten smak. Kapusta natomiast jest dołowana i na bieżąco kiszona - mówi sprzedawca.
- Co to znaczy dołowana?
- W ziemi zakopywana w takich kopcach, słomą przykryte główki są układane i ziemią zasypywane - tłumaczy, ale musi kończyć bo przyszła klientka po kilka kiszonych i sok na ogórkową.
Najlepszy nabiał/ciasta w Polsce, stoisko 27a (wtorek, piątek, sobota)
Kolejka się wije, zakręca i dopiero dochodzi do kasy. Tuż obok wagi przykryty gazą twaróg, poniżej w wiadrach kolejne. Jest też masło i ciasta, dużo ciast.
Najlepszy nabiał/ciasta w Polsce stoisko 27a
- Mleko mamy z własnego gospodarstwa spod Góry Kalwarii. Sery i ciasta robimy sami, ze swoich produktów. Zaczynaliśmy od sześciu krów dojnych, a teraz po 18 latach handlu na Mirowskiej, mamy 21 krówek - mówi właścicielka straganu.
Najlepszy nabiał/ciasta w Polsce stoisko 27a
- Na zsiadłe się nadaje to mleko? - pyta klientka
- Jeszcze pani śmietanę z niego zbierze. To mleko to trzy w jednym - mówi właścicielka stoiska.
- Potwierdzam, jak się zsiadłe nastawi, to wodą nie podchodzi, zsiada się pięknie, dosłownie można je kroić - mówi inna klientka, widać stała klientka bo wszystko ma przygotowane: pudełeczko na twaróg, mniejsze na masło, szklane butelki na mleko. - Kiedyś kupowałam od innych ale zsiadłe mi gorzkniało, jakiś taki zapach miało nie ten. No i te ciasta tutaj są wyborne. Ja jestem znawcą, bo jestem z tamtej epoki, kiedy wszystko było naturalne, nie tam żadne eko, czy bio, jak to teraz nazywają. Żałuję tylko, że nie mają koziego mleka, bardzo je lubię. Kiedyś na Mirowskiej przy aptece stała pani z kozim mlekiem, ale już jej dawno nie widziałam. No nic, muszę już lecieć, bo syn czeka na twarożek ze szczypiorkiem - mówi klientka i zmyka.
Najlepszy nabiał/ciasta w Polsce stoisko 27a
Pytam o ciasta.
- Mamy dwa rodzaje, pieczone i kremowe: Mamy szarlotkę, sernik krakowski, czekoladowy z biszkoptami nasączonymi czekoladą, sernik czekoladowy z chili, kokosowy, amerykankę, czyli wilgotny sernik z bakaliami i jabłkiem, jogurtowe (na naszym jogurcie naturalnym) wiśnia-budyń, z rabarbarem i truskawką, drożdżowe z truskawką, pleśniak... itd. - syn właścicielki wymienia i wymienia. Wybieram pijaną wiśnię i trochę twarogu.
Strzał.
Mięso, stoisko nr 94
- Proszę zobaczyć jakie mięciutkie - mówi pani Ela i każe dotykać słoniny. - Ta jest akurat ze świni złotnickiej, pachnie orzechami. Mięso mamy z małej, rodzinnej ubojni. Ten schab może pan na grilla wrzucić, pieprz, sól i gotowe. A jeśli pan chce w całości upiec, to do piekarnika na 220 st. C na pół godziny, a później na 110 st. C niech się dopieka - tłumaczy.
Pani Ela na klienta nie narzeka, przychodzi do niej taki ?znający się na mięsie? co wie, czego szuka i nie marudzi, że za drogo.
- Lepiej przez pięć dni jeść warzywa i raz dobre mięso, niż tanie i byle jakie jeść codziennie - tłumaczy pani Ela. - U mnie jest wszystko świeże i najlepszej jakości - mówi.
Wieprzowina, stoisko nr 94
Mąż pani Eli przysłuchuje się naszej rozmowie z boku, noże ostrzy, kroi wołowinę sezonowaną na steki, ale wyraźnie coś go męczy.
- I przychodzi ta... no jak ona się nazywa... ta z TVN-u. Ta blondyna... na śmierć zapomniałem - z całych sił próbuje sobie przypomnieć.
- Magda Gessler - podpowiada żona.