Spodobało ci się? Polub nas
Mule w białym winie - 39 zł
Jacek Taranko: Małże w kartach warszawskich restauracji występują przez cały rok. Jednak tylko te spożywane w szczycie sezonu, w miesiącach zimowych, zapewniają najlepsze doznania kulinarne. W związku z tym, że sezon na mule jeszcze się nie skończył postanowiliśmy sprawdzić, gdzie w Warszawie warto się na mule wybrać.
Odwiedziliśmy pięć miejsc. Nasza eskapada to nie ranking, ani żadna lista top ten. To jedynie nasze subiektywne odczucia po wizycie w wybranych lokalach. W żaden sposób nie jest to ocena miejsca jako całości, skupiliśmy się tylko na jednym daniu - chcieliśmy zjeść mule w najprostszej formie oferowanej w karcie. Ocenialiśmy tylko danie oraz staraliśmy się zebrać inne dane ważne dla konsumenta.
Bardzo ważną rolę w jakości spożywanych owoców morza mają dostawcy. Towar jest delikatny i wymaga najwyższej ostrożności przy przechowywaniu. Jeżeli świadomy dostawca zapewni restauratorowi najlepsze owoce morza - jest on w połowie drogi do sukcesu, aby przygotować doskonałe danie. Fundamentalne znaczenie ma powtarzalna jakość dostarczanych owoców morza, które zapewnić powinien dostawca.
Nasz rajd rozpoczęliśmy od przytulnego bistro przy Hożej - Pigalle.
Przemek Wierzchowski/ Agencja Gazeta
Otwarta kuchnia jest atrakcją tego miejsca. Można tu podglądać pracę kucharzy. Obsługa nie miała problemu z pokazaniem nam małży, które zamówiliśmy.
Z lady lodowej wybraliśmy sobie duży worek muszli z Normandii. Na etykiecie dokładnie widać było oznaczenia producenta, datę zapakowania i pełną łacińską nazwę - Mytilus Edulis, a także nazwę metodę hodowlanej (moules de bouchot).
Jacek Taranko
Szef kuchni Arkadiusz Janczarek szybko przygotował dla nas kilogram muli. W garnku rozgrzał trochę oliwy i podsmażył lekko cienkie płatki czosnku, dodał małże, zaraz podlał białym winem. Poczekał aż muszle otworzą się i dodał zimne masło. Na koniec posypał siekaną drobno natką pietruszki.
Jacek Taranko
Sos był jedwabisty, pachniał morzem, a czosnek lekko przełamywał słodką nutę masła. Z przyjemnością maczaliśmy kawałki bagietki.
metrowarszawa.pl
metrowarszawa.pl
Muszle nie były duże, w środku małż także nie prezentował się mocarnie. Mięso smaczne i aromatyczne, struktura sprężysta i przyjemna dla podniebienia. Danie bardzo smaczne i przyrządzone z uwzględnieniem morskich walorów kulinarnych małży.
Mule - 40 zł
metrowarszawa.pl
Zostaliśmy szczegółowo poinformowani na temat muli, które mieliśmy jeść. Mytilus Galloprovincialis (małż śródziemnomorski) przyleciały do Warszawy samolotem, a ich etykieta czytelnie ukazała datę wyciągnięcia z wody. Mało tego - okazało się, że pochodzą z jednej z dwóch w Europie hodowli oceanicznej certyfikowanej ekologicznie.
Jacek Taranko
Gdy mule pojawiły się na naszym stole, poczuliśmy intensywny zapach tak pożądany przez wszystkich amatorów muli. Wielkość muszli zrobiła na nas wrażenie, a wnętrza prezentowały bardzo duże małże. Piękne, jędrne i pomarańczowe samice w towarzystwie bladych, muskularnych samców. Ewa tuż po skosztowaniu krzyknęła: jakie dzikie!
metrowarszawa.pl
Mięso o delikatnym i słodkawym aromacie morskich małży. Prosty sos bogaty w sól morską z muszli. Dalej jedliśmy już w ciszy, ciesząc się każdą muszlą. Po chwili miska opustoszała, a my poczuliśmy się najedzeni.
Szef kuchni Andrea Scarantino zna się na rzeczy. Tak dobre mule zjesz tam w czwartek, piątek i sobotę.
Mule alla marinara - 39 zł
metrowarszawa.pl
Zajęliśmy miejsce przy oknie i miło skracaliśmy sobie oczekiwanie na zamówienie pogawędką z obsługą. Bez problemu ustaliliśmy pochodzenie małży. Na opakowaniu nie było daty wyłowienia, ale znalazła się data przydatności do spożycia. Młody kucharz Igor Świerczyński przygotował nam je w najprostszy sposób.
metrowarszawa.pl
Przed nami w misce piętrzyły się muszle odmiany północnej, które otwarte zostały na oliwie, winie i szalotkach. Na szczycie udekorowane zostały natką. Do tego podano nam bardzo dobre pieczywo. Sos był zawiesisty i smaczny.
metrowarszawa.pl
Trochę za dużo było szalotki, ale ratowały to świeże i smaczne małże. Miałem jednak wrażenie, że kucharz trochę za długo przetrzymał je na ogniu. Nie mogę nie wspomnieć, ale zadowalającym dopełnieniem była butelka Souvignon Blanc Caprice de Berticot 2013. Tutaj Souvignon nie przykryło swoim aromatem smaku muli, ale go podkreśliło. Warto odwiedzić ŻuŻu na talerz muszli i kieliszek wina.
Mule w winie - 39 zł
Jacek Taranko
Poprosiliśmy miłą kelnerkę o informacje na temat muli w karcie. Pani biegała pomiędzy naszym stolikiem a zapleczem. Z każdym naszym pytaniem znikała, a następnie wracała z odpowiedzią od szefa. Ostatecznie nie poinformowano nas, skąd pochodzą małże i kiedy je zapakowano. Widać jest to wiedza tajemna L'Arc.
metrowarszawa.pl
Danie podano nam w ładnym, klasycznym garnku do gotowania muli. Aromat po podniesieniu pokrywki był przyjemny, ale nie znaleźliśmy w nim nut morskich. Niewielka ilość sosu zgrzytała w zębach ziarenkami piasku.
Muszle były okazałe, jednak w środku skrywały w większości rachityczne małże, które nawet nie wypełniały ich do połowy. Mięso nie było jędrne. Nie wynieśliśmy żadnej przyjemności z tego dania.
Spodobało ci się? Polub nas
Mule alla marinara - 38 zł małe, duże 58 zł
W naszym garnku wylądował gatunek Mytilus Galloprovincialis (Małż Śródziemnomorski). Zapewniano nas, że będziemy zaskoczeni jakością muli.
Nie czekaliśmy długo i przed nami postawiono emaliowany garnek z dymiącymi muszlami. Muszle dość smukłe i w pięknym ciemnobrązowym kolorze. Niestety sos w smaku i aromacie nie należał do najlepszych. Pozbawiony wyrazu, nie zachęcał. Małże wypełniały skorupy do połowy, ale wyglądały mizernie. Mięso bez jędrnej tekstury i pożądanego smaku. Dla mnie znikome walory kulinarne.
metrowarszawa.pl
Niestety na prośbę o więcej informacji z etykiety, usłyszeliśmy odpowiedź: właśnie wyrzuciliśmy worki. Poinformowano nas jedynie, że są to małże z Morza Czarnego, z hodowli u wybrzeży Bułgarii.
Hodowle omułków na bułgarskim wysoce zurbanizowanym wybrzeżu, usytuowane są blisko brzegu, w pobliżu kurortów, które w większości odprowadzają zanieczyszczenia bezpośrednio do morza.
Morze Czarne to jedno z najbardziej zanieczyszczonych i słabo dotlenionych mórz świata, zlewisko wielkich rzek, które niosą zanieczyszczenia z krajów nie dbających o ekologię...
Tekst przygotował Jacek Taranko.