25 lat temu otwarto warszawskie metro. Trzy wagony i potworny ścisk. Zamiast reklam były zegary [ZDJĘCIA]
ROBERT KOWALEWSKI / AGENCJA GAZETA
Pociągi były bardzo zapchane. Chętnych było tak wielu, że część musiała czekać na nieukończonych stacjach na następne metro.
Otworzyli metro, zlikwidowali autobusy
Pierwsza podziemna kolejka w Warszawie miała umożliwić warszawiakom szybki dojazd między Ursynowem a Śródmieściem. Zaledwie w ciągu 18 minut można było dotrzeć z Kabat do stacji Politechnika. Mieszkańcy Ursynowa z jednej strony mogli czuć się wyróżnieni, że to im skrócono czas przejazdu do centrum miasta, ale z drugiej strony po oddaniu metra zlikwidowano aż trzy "czerwone" linie przyspieszone (502, 504, 508), które dowoziły mieszkańców Ursynowa na Mokotów i do Śródmieścia. Autobusy te - mimo że nie miały wielu przystanków po drodze - w dużej mierze dublowały się z trasą metra.
Dziurkacze na ścianach i bez bramek
Dziś najbardziej rzucającą się w oczy wizytówką drugiej linii metra są szklane, kolorowe wejścia zwane przez warszawiaków motylkami (ze względu na ich skrzydlaty kształt przypominający literę M). Gdy otwierano metro w 1995 roku, zadaszeń przy wejściach nie było.
Otwarcie metra 7 kwietnia 1995, stacja Wilanowska, fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
W roku otwarcia pierwszej linii metra nie było też bramek. Kto chciał - czy miał bilet, czy nie - mógł na peron wejść. Jedynym straszakiem przypominającym o obowiązku płacenia za szybką jazdę pod ziemią była wymalowana żółta linia przed schodami z napisem "Strefa biletowa". Kasowniki były umieszczone na ścianach. Bilety można było skasować w zapomnianych dziś dziurkaczach.
Trzy wagony i potworny ścisk. Zamiast reklam - zegary
Na peronie w 1995 roku oczywiście nie było elektronicznych ekranów informacyjnych ani reklam. Były za to zegary: jeden pokazujący godzinę, a drugi - ile czasu minęło od odjazdu pociągu (zamiast za ile minut i sekund metro wjedzie na stację). Wówczas metro w godzinach szczytu kursowało co 3-4 minuty. Na drugiej linii rano i popołudniu ma zabierać pasażerów ze stacji co około 2 minuty.
Pierwsi pasażerowie na stacji Wilanowska w dniu otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku, fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
Jeszcze w latach 90. metro było potwornie zatłoczone. Pewnie niewielu już dziś pamięta, ale najpierw pociąg podziemnej kolejki składał się z zaledwie trzech wagonów. Ile razy widziało się pasażerów, którzy biegli do ostatnich drzwi przez pół peronu. Jesienią 1997 roku - po kolejnej dostawie rosyjskich pociągów - na trasę wypuszczono pierwsze czterowagonowe składy. To pozwoliło nieco rozładować tłok w metrze.
Decyzję o uruchomieniu pierwszej linii metra podjęto 10 dni przed jej otwarciem. W tym czasie rozsyłano zaproszenia VIP-om i prowadzone były ostatnie prace porządkowe. 25 lat temu w piątek 7 kwietnia o godzinie 15 na stacji Wilanowska, wówczas najbardziej reprezentacyjnej, z udziałem m.in. ówczesnego premiera Józefa Oleksego, ówczesnego prezydenta Warszawy Marcina Święcickiego i wielu innych polityków z wielką pompą oddano warszawiakom metro. Prymas Polski kardynał Józef Glemp poświęcił stację i pociąg z oficjelami ruszył.
Prymas Polski kard. Józef Glemp podczas otwarcia metra 7 kwietnia 1995 roku, stacja Wilanowska. Fot. Michał Mutor / Agencja Gazeta
-
Śmierć 12-latka na Górce Szczęśliwickiej. Uderzył głową w ławkę. Urzędnicy usunęli wszystkie w okolicy
-
Strajk Kobiet wraca z protestami, najbliższy w środę. "Funkcjonariusze PiS wychodzą na głupków"
-
Radom. Pościg za autem z przywiązanymi sankami. 19-latek prowadził pod wpływem alkoholu
-
Smog. Dramatycznie zła jakość powietrza w Warszawie i nie tylko. W Józefowie 1300 proc. normy
-
Tragiczny wypadek na Górce Szczęśliwickiej. Nie żyje 12-letni chłopiec
- Awarie ciepłownicze w Warszawie. Bez ciepła w sumie ponad 100 budynków, w tym szpitale
- Praga-Północ. Awaria rury sieci ciepłowniczej usunięta. Ogrzewanie wraca do mieszkań
- Praga-Północ. 65 budynków bez ciepła przy -15 stopniach. Wypożyczają grzejniki. "Liczba ograniczona"
- Kłęby pary nad Jagiellońską. Mieszkańcy mieli odzyskać ciepło, ale doszło do kolejnej awarii
- Jeziorko Gocławskie. Dziecko na sankach utknęło na tafli lodu, na pomoc ruszyli strażacy