Smutna historia pani Barbary: "Nie mogę dopuścić, aby moje koty trafiły do schroniska". Prosi o pomoc
Dziesięć lat temu dziennikarka pani Barbara Czajkowska założyła fundację "Felis Felix" wierząc, że uda się jej zdobyć niezbędne środki na utrzymanie w zdrowiu swoich zwierząt jak i tych mieszkających na ulicy. - Źródłem finansowania były moje niewielkie zarobki. Utraciłam pracę i aż do emerytury - nie miałam żadnego stałego dochodu, jedynie prace dorywcze. Niestety, podopiecznych zaczęło przybywać. Zmieniłam mieszkanie na mniejsze, w Śródmieściu. I tu "wpadłam" w objęcia pań, które pomagały kotom, ale nie radziły sobie z tym fizycznie. Byłam młodsza, silniejsza - pomagałam. W moim mieszkanku przybywało kociaków i obowiązków. Biegałam do lecznicy, robiłam zastrzyki i podawałam kroplówki, a finansowego wsparcia znikąd - tłumaczy.
Jednak rzeczywistość dla starszej (dzisiaj 72 letnia) schorowanej osoby okazała się dużo mniej łaskawa. - Pozostały mi już tylko kwesty w centrach handlowych, które były już coraz rzadsze i dwa lata temu utraciłam na nie zgodę. Jedyny dom handlowy, który zezwala mi na zbiórkę pieniędzy, ma tak niewielką liczbę klientów (brak supersamu), że bywają dni, gdy nie mam za co kupić jedzenia - martwi się pani Barbara.
Spodobało ci się? Polub nas
Kobieta otrzymała właśnie nakaz eksmisji (dług mieszkaniowy) z 30 metrowego mieszkania przy ul. Hożej. Jednak wizja utraty dachu nad głową to nie jedyny jej problem. - Dotychczas w ogóle nie chorowałam - leczyłam tylko koty. Dwa lata temu zaczęło się, a ostatnio nasiliło się u mnie atopowe zapalenie skóry, które zaatakowało też ręce. W mojej sytuacji, gdy muszę ciągle sprzątać po kotach (prać, myć, zmieniać kuwety) - nie ma nadziei na poprawę. Muszę kupować leki. Jedyny ratunek to znalezienie dla kotów nowych domów - tłumaczy zmartwiona.
O swoich pupilach mówi: "Kotów nie planowałam. Stało się. Nie potrafiłam przejść obojętnie wobec cierpienia. Najpierw przez wiele lat pomagałam ludziom - moją specjalnością były problemy rodzinne (studiowałam prawo). Dziś proszę - pomóżcie mnie i moim zwierzakom".
Podopieczni pani Barbary to m.in.:
Najstarszy jest Bobuś, ma 15 lat, lubi się tulić, mruczeć, ale boi się obcych.
Fot. Fundacja Felix
Jest i Franek - lękliwy, przybył jako 5-miesięczny kociak i trudno się socjalizował, bardzo zaprzyjaźniony z Karoliną.
Fot. Fundacja Felix
Kajtek - ma 3 lata, jest łagodny i niezwykle towarzyski, wita każdego obcego, wobec innych kotów ustępliwy.
Fot. Fundacja Felix
Kuba - lat 5, lubi się przytulać, chętnie przychodzi do łóżka.
Fot. Fundacja Felix
Zuzia - ma 12 lat i wystający języczek.
Fot. Fundacja Felix
Żabcia - 4 lata, nie boi się obcych, spokojna i niekonfliktowa.
Fot. Fundacja Felix
Wszystkie koty są wysterylizowane i zaszczepione. Pozostałe kociaki, które znajdują się pod opieką pani Barbary można obejrzeć pod adresem: www.fundacjafelisfelix.pl
-
Protest ekologów. Usiedli na jezdni w centrum miasta. "Za przyszłość naszą i waszą"
-
W warszawskich szpitalach zaczyna brakować miejsc. "Ostatnio czekali z pacjentem prawie pięć godzin"
-
Sąd unieważnił stawki za wywóz śmieci. Ratusz się odwoła. "Nie mamy obaw, że środki będą zwracane"
-
Warszawa. Powstanie hostel interwencyjny dla osób LGBT+. Ruszył konkurs
-
Druga linia metra. Ratusz podał, kiedy pasażerowie skorzystają ze stacji na Targówku i Bródnie
- Warszawa. Samochód jadący Grójecką wjechał na chodnik. Piesza zginęła na miejscu
- Nowolipki. Drzwi zabytkowego kościoła oblane czerwoną farbą. Policja poszukuje sprawców
- Warszawa. Wypadek w centrum miasta. Auto zderzyło się z tramwajem, dwie osoby są ranne
- Starsza kobieta 12 godzin czekała w karetce. Szpital odmówił przyjęcia. Temperatura wynosiła poniżej zera
- Nowy bat na kierowców w stolicy. Sześć fotoradarów stanie na Moście Poniatowskiego. Są lokalizacje